Mówi Ryu Narushima
– Specyfika karate kyokushin
W kyokushin mamy do czynienia z walką pełnokontaktową, bez żadnych ochraniaczy; o wyniku często decyduje jedna technika – jednym uderzeniem czy kopnięciem można powalić przeciwnika. Dlatego zanim staniemy do walki na macie z przeciwnikiem musimy stoczyć walkę z samym sobą; walkę „na zewnątrz” poprzedza walka „w środku”. Najpierw musimy zmierzyć się z własnymi słabościami, sami się „wyszlifować”, aby mieć serce do walki z przeciwnikiem.
Dla osiągnięcia takiej wewnętrznej postawy konieczny jest długi i bardzo wymagający trening, który hartuje nie tylko ciało, ale też serce i umysł. Dla sukcesów w kyokushin niezbędna jest odpowiednia postawa moralna.
– Czy każdy może zostać dobrym karateką?
Karate to droga, którą idzie się całe życie, więc nie jest tak, że kiedyś dochodzimy do jakiegoś punktu, w którym możemy sobie powiedzieć: „jestem dobry, już znam i umiem karate”. To sprawia, że cały czas się doskonalimy, a karate mogą ćwiczyć młodzi i starzy. Uprawianie karate to niekończący się proces, ale właśnie dlatego dostępny dla każdego. Każdy może wstąpić na drogę karate. Trudniej jest na tej drodze wytrwać.
– Dwie ścieżki karate
Oczywiście nie każdy musi startować w turniejach i zawodach; są dwie ścieżki uprawiania karate. Dam takie porównanie: można się czegoś uczyć albo bardzo intensywnie, albo wolniej. Startowanie w turniejach na pewno przyspiesza rozwój, wzbogaca, stawia wobec wielu nowych sytuacji i wyzwań i dlatego szybciej się uczymy. Na pewno udział w zawodach jest dla każdego karateka bardzo cennym doświadczeniem – uczy się bardzo szybko tego, czego poznanie na drugiej ścieżce zajmuje znacznie więcej czasu. Droga sportowa jest więc bardzo dobra, ale oczywiście ścieżka „rekreacyjna” także jest bardzo wartościowa, choć inna.
– Moje treningi
Teraz koncentruję się na szkoleniu. Jestem instruktorem więc na treningach ćwiczę inaczej niż uczestnicy zajęć. Ale oczywiście na tych zajęciach też trenuję. Natomiast w czasach, gdy byłem zawodnikiem, rozpoczynałem treningi od samego rana. Najpierw prowadziłem trening jako instruktor, potem biegałem, następnie miałem trening siłowy, potem kihon – ćwiczenie podstawowych technik; dzień treningowy kończyłem kumite. Można powiedzieć, że w „zawodniczym” okresie mojego życia trening wypełniał mi w zasadzie cały dzień.
– Cena strachu
Przed zawodami zawsze czułem pewien strach i byłem dość spięty. Szczerze mówiąc, na początku mojej kariery nawet nie cierpiałem startować w zawodach. Ale wiedziałem, że powinienem, więc musiałem ten strach przełamać.
Dla mnie zawody były czynnikiem bardzo rozwijającym, pomagały mi w koncentracji, w rozwoju samoświadomości. Gdy miałem już sukcesy pomagały mi widzieć, że nie jestem najlepszy na świecie, że wiele elementów muszę nieustannie poprawiać.
To, że nie mam potężnej postury, nie jestem siłaczem, zawsze pomagało mi w koncentracji; wiedziałem, że nie mogę się rozluźnić, zdekoncentrować, nie pozwalało mi na pewność, że wygram walkę. Moje warunki fizyczne były dla mnie dodatkową motywacją do treningów.
– Walki: najtrudniejsza, najpiękniejsza, najważniejsza
Moje warunki fizyczne dyktowały, że byłem zawodnikiem wagi lekkiej. Ale postanowiłem startować także w wadze średniej. Najważniejsze tytuły zdobywałem w średniej. Wszystkie walki w wadze średniej były dla mnie strasznie ciężkie. Mogę powiedzieć, że prawie wszystkie były moimi najtrudniejszymi walkami, nie potrafię wybrać jakiejś jednej, szczególnie trudnej.
Za najpiękniejszą uważam walkę, którą stoczyłem na mistrzostwach Japonii w Tokio w finale w wadze średniej w 1996 roku. Wygrałem przez ippon. Moim przeciwnikiem był Tatsuya Fukuda. Ale tylko w poetyckiej przenośni można mówić o „pięknej” walce. Patrząc realistycznie trudno mi mówić, że jakaś walka jest „piękna”. To jest przecież walka na pięści, kopnięcia.
Jeśli jakąś walkę mam uznać za najważniejszą, to stoczyłem ją na początku mojej kariery sportowej, w 1993 roku podczas regionalnych zawodów w Japonii; wygrałem wtedy przez ippon. Dopiero po tej walce uwierzyłem w siebie, wcześniej było we mnie bardzo wiele niepewności i wątpliwości. To zwycięstwo pozwoliło mi uwierzyć, że dam sobie radę – na macie i w świecie karate.
– Zachód, a duch kyokushin
Czy ludzie Zachodu mogą zrozumieć ducha, filozofię kyokushin? Zacznijmy od tego, że i w Japonii, i w świecie zachodnim ludzie zwykle rozpoczynają treningi karate po prostu dla zdrowia, po to, by się wzmocnić, poczuć mocniejszym. I zaczyna się wtedy długi proces żmudnych ćwiczeń, od podstaw. Kihon i katą uczą dyscypliny, koncentracji i wymagają poświęcenia. Stopniowo i niepostrzeżenie hartuje się ciało i duch. I nawet nie myśląc na początku o żadnej filozofii adept uczy się dyscypliny, nabywa pewną postawę, którą można uważać za jakąś formę filozofii. Zaczyna być świadomi własnego ciała, pomału staje się ono jego, jak miecz katana. Jak niebezpieczną bronią jest miecz widać dopiero wtedy, kiedy się go szlifuje. Tak samo jest z naszym ciałem i charakterem. Na treningach szlifujemy ciało o ducha, nabieramy pewnych specyficznych umiejętności oraz świadomości, jaką bronią dysponujemy; ale nabieramy też samodyscypliny. Samoświadomość i dyscyplina pozwalają właściwie korzystać z tych umiejętności. Nasze umiejętności nie służą do wyrządzania komukolwiek krzywdy. W tym także wyraża się duchowy wymiar karate.
Szlifowanie charakteru i ciała to duch karate, dostępny także dla ludzi Zachodu. Przez wytrwałe treningi, w sposób niezauważalny, ćwiczący karate przybierają taką postawę.
– Karate w Polsce
Kondycja karate w Polsce jest bardzo dobra. Spotykam tu ludzi silnych, pilnych i ciekawych karate. Mają silną wolę i otwarte serca.
Rozmowę z sensei Ryu Narushima przeprowadzoną 1 marca 2014 r. podczas III Polish Fighters Camp w Nałęczowie opracował JP